stępy, nikogo to dziwić nie powinno. Ktoby zaś chciał się o tem własnousznie i własnoocznie przekonać, niech się przysłucha rozmowom, a przypatrzy uczniom i nauczycielkom w czasie wieczornych cyrkowych przedstawień. Miejscem nauki służą loże — położone blizko wjazdu do stajen. Ileż tam ożywienia, ileż wesołości, jaka gorliwość i uczniów i pedagogów! Wreszcie, jak zwykle w rozumnie obmyślanych systematach pedagogicznych, rozrywka następuje tu po nauce. Po skończonem przedstawieniu w cyrku, wdzięczni uczniowie zabierają nauczycielki i łysych pedagogów i ruszają na wspólną zabawę. Następuje kolacyjka w Europejskim hotelu; puka jedna, druga, dziesiąta buteleczka szampana, wesołość wzmaga się; czarowne sylfidy wydają się jeszcze bardziej czarowne i powiewne niż zwykle, wino otwiera narozcież bramy swobodzie — więc i tańce huczą tak ożywione, że choćby kto kulawy, nie usiedzi na miejscu, i wszystko trwa dopóty, póki blady promień poranka nie zakradnie się przez rolety i nie oświeci bladych twarzy, łysin, zmarszczek, pudru, bielidła, sztucznych zębów, przyprawionych włosów i pustych butelek, pustych głów...
Niektórzy gorszą się tem. Są moraliści, których cała cnota w ponurej twarzy i spojrzeniu kata — śpiewa się w «Pięknej Helenie». Z drugiej strony, że zawsze z wilka można zrobić
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.