Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

Udział w czytaniu weźmie tyle osób, ile ich wchodzi do dramatu; będzie więc to coś w rodzaju próby czytanej. Jest to istotna nowość; do tej pory bowiem nikt podobnego poranku nie urządzał, a nowość ta byłaby nawet pożądaną, gdybyśmy byli pewni, że na porankach podobnych będziemy słyszeli same tylko — ale wyłącznie same arcydzieła, a do tego przeważnie takie, których publiczność nie zna i nie ma poznać ze sceny. Inaczej bowiem urządzenie poranku dałoby tylko zły przykład. Gdy raz wrota się otworzą, posypią się poranki i wieczorki i podwieczorki. Każdy, kto tylko cokolwiek napisze, zechce później odczytywać, a te specyały spożywać będzie nieszczęśliwa publiczność. Utinam sim falsus vates! Zresztą, co do «Kopernika», nie przesądzamy sprawy: zobaczymy i mamy otuchę. W każdym razie, czy próba wypadnie źle, czy dobrze, zawsze to woda na felietonowskie koła.
Nareszcie rozpoczęły się już przedstawienia teatrów ogródkowych, a rozpoczęły się pod podwójną dobrą wróżbą, bo przy natłoku publiczności i na cele dobroczynne: na szpital Jana Bożego, na sieroty pod opieką dobroczynności i tym podobne. Teatry te, zwłaszcza Eldorado i Alhambra, urządzone są nietylko wygodnie, ale nawet wykwintnie. Dość wykwintne krzesła, pokrycie nad głową, schludna scena, ocho-