Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/063

Ta strona została uwierzytelniona.

wzmiankę i uwagę, na jaką zasługują innego rodzaju zamiary, a raczej obietnice, których przyszłość wcale dla nas, t. j. dla Warszawy, nie szczędzi.
Mają się tu bowiem dziać rzeczy wcale niespodziewane, których nikt się nie spodziewał, a które każdy z radością powita. Słychać, że mieszkania np. spadają, a wkrótce spadać zaczną na łeb, na szyję. Jest to możliwe. Już dziś na wszystkich domach widać karty z powywieszanymi pustymi lokalami, których posiadacze, coraz to zachodząc z ołówkiem w ręku, zmieniają ceny, zmniejszając potrosze dawne, a wpisując nowe, mniejsze. Na ulicy Wielkiej jest dom, w którym czterdzieści pokojów stoi dotychczas pustkami. Po pokojach owych chodzi zamyślony gospodarz, monologując z sobą po hamletowsku, coraz głośniej, coraz gwałtowniej i coraz wyraźniej. Ludzie słyszeli podobno — czy też zdaje im się, że słyszeli wyraz: przeholowałem! Tak jest, przeholowałeś, miły gospodarzu, a raczej przeholowaliście, co się srodze da wam wszystkim we znaki. Przyznajcie, że milej jest wziąć za mieszkanie trochę taniej, niż potem odbywać długie spacery, z rękoma w tył założonemi, po pustych pokojach, gwiżdżąc, kiedy się płakać chce. Przeholowaliście, moi panowie, teraz monologujcie sobie, co dusza raczy. Często zaiste: wynająć lub nie wynająć, — jest równe? co: