skich, przy którem się mówi: Buduję most, potrzeba mi arkady, a tą arkadą jest pan ten a ten.
Otóż i jeden fakt ze społeczno-powiatowego życia. Chciałem wam przytoczyć go jako pocieszający; po bliższem jednak rozpatrzeniu się w nim, zgadzam się z tymi, którzy go pociesznym nazywają. Przechodzę teraz do drugiego faktu. W mieście naszem szum, hałas, zjazd, ludzi jak mrowia; ale działalność społeczna uśpiona, dlatego fakty śmiało mogę liczyć na palcach, bez obawy, że mi ich do końca felietonu zbraknie. Owóź tym drugim faktem było posiedzenie Spółki Jedwabniczej, odbyte dnia 17 czerwca we czwartek. Zebrała się garstka akcyonaryuszów, zagajono posiedzenie, i sejmik zawrzał życiem.
Stara to historya te posiedzenia: zawsze powtarza się na nich jedno i toż samo. Przedewszystkiem członkowie zaznaczają brak czasu, następnie ułatwiają sobie uprzejmie tracenie tegoż czasu przez spory i rozprawy o szczegółach całkiem podrzędnej wagi. Występują rozmaici mówcy, wspominają o upałach, o Adamie i Ewie, nieco o czasach starożytnych, przerywają sobie wzajemnie, przepraszają się, nazywają się «znanymi z gorliwości», napomykają o prasie peryodycznej, o wdzięcznej potomności, o spóźnionej godzinie, o nieprzyjemności uczu-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.