Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

cia głodu i o wielu rzeczach, tak dobrze jedwabnictwa tyczących, jak i nie tyczących. Nieraz się zdarza, że dwóch mówców mówi odrazu, a wówczas jeszcze odzywa się dzwoneczek prezesa, co wszystko razem tworzy interesujące trio, osnute na temat przyszłego dobra jedwabników. Posiedzenie ostatnie dowiodło tej niezbitej prawdy, której dowodzą wszystkie posiedzenia, jakie się tylko u nas odbywają: że dziwnie nas Pan Bóg obdarzył płynnością słowa, która z lada powodu wzbiera i rozlewa się niepomiarkowanie szerokiem korytem.
Spółka Jedwabnicza naznaczyła roczne swe posiedzenia na 17-ty czerwca, dlatego, że jest to «sezon wełniany». Poprostu chodziło o danie możności ziemianom uczestniczenia w posiedzeniach, obznajmiania ich ze sprawą jedwabnictwa i skutecznego jej popierania. Otóż czy wiecie, czytelnicy, ilu też ziemian brało udział w posiedzeniu? Ani jeden. Czy wiecie, ilu ziemian liczy się między akcyonaryuszami? Łatwo zgadniecie. Czy wiecie, ilu interesuje się jedwabnictwem? Ani jeden.
A jednak jakże to ważna gałąź krajowego przemysłu! Mój Boże! gdyby mniej filisterstwa, gdyby mniej kiwania ręką nad każdą rzeczą, która jest nowością; gdyby mniej tego: «a! co tam!» gdyby mniej przechodzenia do porządku dziennego, którym jest obracanie wielkich pal-