złota, może chcąc szczęścia próbować, usiadł z nimi do gry.
Przegrał.
Przegrał 800.000 franków i zapłacił częścią swoją gotówką, częścią Icka.
Na drugi czy trzeci dzień zjawia się Icek.
— Paaam do nóg Jasnege Panu.
— A! to ty. Co powiesz?
— Chciałem Jaśnie Pana prosić o swoje pieniądze. Trafia mi się geszeft na las. Ech! ce, ce, ce, co za geszeft. Jaki las, drugi raz się taki nie zdarzy: miliony zarobię.
Magnat przechodził się szybkim krokiem po pokoju. Nagle stanął.
— Co? co?
— Eh, jaśnie panie, co za las! Ce! ce!
— Czego ty masz kupować u obcych? Kup u mnie.
— No, jeśli jaśnie pan tanio sprzeda...
Reszty domyślacie się, czytelnicy. Psycholog Icek Popycek znał grunt, na którym budował. Icek Popycek był wielkim dyplomatą, wielkim, w swoim małym rodzaju, wodzem. Wygrał ogromną kampanię, zrobił ogromną fortunę i dziś cieszy się wielkiem uznaniem, tych zwłaszcza, którzy jeszcze mają lasy do sprzedania.
Z drugiej strony historya ta maluje i nas doskonale. Byle pieniądze w rękę, oho! Mówi się sobie: pójdą na wkłady gospodarcze, na ulep-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.