szenia, na spłatę długów etc. etc. A w rzeczywistości idą... gdzie? Ot, do ludzi. Rozłażą się. Część się przeżyje. Teraz już tego mniej: zbytków po wsiach i życia nad stan już niewiele, a jednak...
...A jednak dzisiaj na dobrach szlachcica.
Ciężą przeważnie te listy zastawne!
Towarzystwo niedawno właśnie obchodziło swój pięćdziesięcioletni jubileusz. Potężna to instytucya, jakże pożyteczna, jak zbawienna, a jednak... echo powiada:
«Ciężą przeważnie te listy zastawne!...»
Listy jak listy — dziś niejeden podjąłby się ten ciężar dźwigać — ale raty! Dawniejsze to jeszcze często grzechy, często grzechy ojców, którym się jako zmarłym, a zmarłym nie bez zasługi także, nic wymawiać nie godzi. Hej, cóż to i robić? Pracować i pracować.
Na zakończenie odcinka jeszcze jeden fakt z naszego ogólnego żywota. Rozpoczęły się wakacye: całe setki i tysiące naszych dzieci porzuciły na kilka miesięcy ławy szkolne. Domy winny dopełniać teraz tego, czego szkoła dać nie może. Niema szkół na świecie, któreby wpływ domów, szczególniej wpływ matek, czyniły zbytecznym. Sądzę nawet, że bez tego wpływu, wiedza sama pozostaje tylko siłą, która zarówno na złe, jak na dobre może być użytą.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.