w umyślnym budynku, gdzie znajdują troskliwą opiekę, gdzie czuwają nad ich zdrowiem i nad ich moralnością, gdzie je zajmują robótkami i tym podobnie. W okolicach, w których niema szkółek ludowych, które zresztą mało gdzie się znajdują, ochronki takie są prawdziwem dobrodziejstwem dla dzieci. Wzrasta ich moralność i oświata, zmniejsza się śmiertelność. Te skutki starczą za wszystko. Ochrony takie i ochroniarki powinny być utrzymywane przez dwory. Powiecie, że dwór nie ma obowiązku zajmować się losem sąsiadów włościan. Być może. Nie ma obowiązku płynącego z wzajemnych stosunków, ale ma obowiązek chrześcijański i obywatelski. Budynek, a raczej pierwsza lepsza obszerna izba na wsi, niewiele kosztuje. Utrzymanie i pensya ochroniarki może się wrócić choć w części przez usługi, jakich poza ochroną, w godzinach wolnych, można od niej wymagać.
Mógłbym przytoczyć dwory niezbyt bogate, gdzie podobne zakłady istnieją, i istnieją kosztem dworów. Włościanie z początku patrzali na to, jak na każdą nową rzecz, nieufnie. Dziś przekonali się. Dawniej nie chcieli dzieci posyłać; obecnie na zebraniach gminnych sami uchwalają zapomogę dla ochron.
To są fakty, które lepiej od słów mówią.
Żyjemy w czasach szkolnych egzaminów, popisów i ciągłych wizyt w ochronach war-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.