wskutek nawoływań prasy, dość, że tu i owdzie poczynają się ludzie krzątać koło owych straży. Wprawdzie Mińsk nie zdołał jeszcze naprawić owej sławnej beczki nie — Danaid, która naprawiona z jednej strony, natychmiast psuje się z drugiej; wprawdzie nie wyciągnięto jeszcze z kałuży drągów do bosaków, które tam spoczywają od lat kilku; mówią jednak po mieście, że municypalność tamtejsza ma zamiar namyślić się nad «wysadzeniem» ze swego łona komisyi, któraby wysadziła z kolei ze swego łona komitet, mający znowu namyślić się nad sposobami naprawienia beczki i wyciągnięcia drągów z kałuży, jako też nad sposobami oparcia ich o ścianę, aby wyschły. Przytem municypalność żywi niepłonną nadzieję, że nim owe kłopotliwe wysadzania z łona się spełnią, nim beczce przestanie brakować tego, czego, mówiąc nawiasem, brakuje niejednej głowie, uważającej straże pożarne za niepotrzebne wymysły, nim nakoniec drągi zostaną wyjęte z wody — ludność miasta tak dalece się powiększy, że nie zbraknie i ochotników do przyszłej straży. W ten sposób Mińsk, jakkolwiek może się jeszcze ze trzydzieści razy spalić, ma jednak przed sobą przyszłość, wprawdzie daleką, ale różową.
Mniej rachującym na przyszłość, a więcej dbałym o teraźniejszość okazał się Konin, w którym, jak mi piszą, straż pożarna jest już urzą-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.