w kontrolowaniu sprzedaży biletów, zabrał je wszystkie z sobą, i tłómacząc się, że jak każdy człowiek, tak i członek ma swoje zajęcia, poszedł z nimi do domu, czy też do biura. Tymczasem przychodzili ludzie, rozpytywali się o bilety, a tu członka jak niema tak niema. Przyszedł wreszcie wieczorem, ale kasa została przez to otwarta zbyt późno. Wiele z tych osób, które przychodziły w chęci kupienia biletów, nie powróciło już po nie raz drugi, godzi się bowiem przypuszczać, że te osoby, jakkolwiek nie piastujące może honorowych urzędów w żadnym z istniejących u nas komitetów, miały także swoje zajęcia, nie pozwalające im latać po kilka razy po jedne i też same bilety. Skutkiem tego i całe przedstawienie wypadło mniej pomyślnie, niż mogło wypaść, tembardziej, że wieczorem zachmurzyło się niebo i groźba deszczu zawisła nad pogorzelców widowiskiem. Zbyt ostrożny i zbyt przeciążony zajęciami członek zwichnął sprawę. Miło jest wprawdzie należeć do komitetu; miło jest pomyśleć sobie: «Jestem mężem zaufania i cały ogół ma na mnie zwrócone oczy»; miło jest być nazywanym: nasz znany z dobroczynności i poświęcenia; miło jest ujrzeć po śmierci z nieba swój portret, wyryty w ilustracyi na ziemi, z obszernym życiorysem; milej jeszcze jest ujrzeć swój portret nie drzeworytowy, ale olejny, zawieszony w salce
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.