cha i poczyna grać. Instrument wydaje tony, podobne do odgłosu, jaki sprawia woda deszczowa, ciekąca z rynny.
— Co to jest? — pyta się ktoś za mną.
— Hm! — odpowiada drugi głos: — ja byłem na wojnie, to ci wytłómaczę.
Woda wciąż cieknie.
— Ja myślę, że to żołnierze czyszczą broń — lufy — myślę — czy co? A może to narada jenerałów, tylko nie wiem czy pruskich, czy francuskich.
Woda wciąż cieknie.
Głos pierwszy. Ale to coś długo trwa.
Głos drugi. Prawda.
Instrument sprawia odgłos, jakby ktoś łamał patyki, a potem odzywa się trąbka.
Głos pierwszy. Oho!
Głos drugi. Odwodzą kurki i trąbią. Zaraz będą strzelali.
Instrument strzela.
— Masz tobie, otóż i bitwa. Słyszysz? Teraz słychać bębny. W tej chwili biorą do niewoli Napoleona.
Instrument poczyna sapać, poczem wydaje głos:
— Trrr! trrr! trrr!
— Co to?
— A toż mu dali! To bębny po zwycięstwie. Nie! co ja mówię. To Napoleon. Aha! stchórzył!!
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.