Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

pilnować. Cóżeś robiła, żeś deficytu nie spostrzegła?
Administracya milczy.
— Co robiła? — mówi Dywidenda. — Wyjeżdżała na letnie mieszkanie.
— Zaczynam podawać łaskawe ucho skargom tego niebożątka, Dywidendy — mówi Opinia. — Ona istotnie nie może się utrzymać na nogach. A jednak, gdyby więcej pilności z twej strony, o Administracyo, gdyby więcej energii, Dywidenda nie byłaby wychudzona jak karykatura. Sklepiki tworzą sklepom stowarzyszonym silną konkurencyę, to prawda; sklepiki dają także kredyt biorącym, to prawda, ale tę konkurencyę mogłoby wytrzymać i zwyciężyć stowarzyszenie, gdyby Administracya umiała się brać do rzeczy, gdyby sama była więcej skłonna do czynu niż do parlamentaryzmu. W jakiż to bowiem sposób Administracya nabywa materyał do sklepów: oto bierze go od Żyda, ten Żyd znowu od Żyda, ten jeszcze od Żyda, a ten dopiero od pierwszego producenta. Gdyby Administracya brała wprost od producenta, bez pośrednictwa, nie opłacałaby tych pośrednictw; towar do sklepów przychodziłby lepszy i tańszy; w stowarzyszeniu więcej osób brałoby udział, powiększyłby się roczny obrót, powiększyłaby się działalność stowarzyszenia, a stąd i dywidenda roczna. Oszczędności również możnaby