Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/053

Ta strona została uwierzytelniona.

rażono obawy, że prawdopodobnie nikt nie przyjdzie, i uradzono jednozgodnie, żeby każdy poszedł w swoją stronę do domu. Oto jak odbyło się ostatnie posiedzenie członków Towarzystwa Spożywczego «Merkury».
Inaczej mówiąc, posiedzenie to nie odbyło się wcale, z powodu, jak donosi oficyalne sprawozdanie, «niezebrania się dostatecznej liczby członków». Co stanęło temu zebraniu się na przeszkodzie, trudno powiedzieć; to tylko pewna, że próżniactwa, obojętności na dobro Towarzystwa, safandulstwa i zbytniej miłości do rozkoszy szlafrokowych członkom zarzucać nie można. Wprawdzie dziś złośliwość, brak uszanowania dla uznanych powag i chęć szkalowania wszystkiego, co prawdziwie wielkie, doszły do tego stopnia, że podobne paszkwile, wymierzone przeciw członkom, bardzo są prawdopodobne i do przewidzenia łatwe. Niechaj jednak paszkwiliści pamiętają, że wszelkiej prawdziwej powagi, inaczej niż z przymrużonemi oczyma nawet wyobrazić sobie niepodobna; jeżeli więc ojcowie członkowie przymrużają oczy na pozór zbyt często, to wcale nie dlatego, żeby im się chciało drzemać i spać pod rodzinnemi pierzynami, ale dla tem większego skupienia ducha i dla tem skuteczniejszego przyjścia w pomoc «Merkuremu»; który, mówiąc nawiasem, robi bokami nie