do niej wszedłem. Wyobraźcie sobie, że utnij głowę — a nie wiem, co znaczy Hacfiro; jako felietonista zaś powinienem wiedzieć, choćby dlatego, że wy, czytelnicy, nie wiecie. Udałbym się nawet, dla dowiedzenia się, do czytelni, istniejącej przy Bibliotece głównej, w której przylepianie białych kartek na grzbietach książek, po kilkoletniem mozolnem mazaniu klajstrem rzeczonych grzbietów już się nareszcie skończyło; ale na nieszczęście wiadomość o Hacfiro zaskoczyła mnie niespodzianie, i do słownika udawać się jest już za późno.
A jednak niezrozumienie wyrazu Hacfiro nie przeszkodzi mi, jako felietoniście, zapatrującemu się na piękne przykłady moich wspóltowarzyszów, mówić o Hacfiro i puścić się na obszerne pole domysłów i przypuszczeń.
Zresztą ignorancya moja ma swoje granice. Nie rozumiem wprawdzie, co znaczy Hacfiro, ale wiem, czem będzie Hacfiro. Otóż będzie to dziennik, wydawany na większą cześć i chwałę izraelskiej tradycyi i separatystowsko-ultraizraelskich interesów w języku hebrajskim. Czy to będzie dziennik polityczny, czy społeczny, czy poświęcony sprawom krajowego handlu, jest to jeszcze tajemnicą tak wielką, jak i to, kto go będzie prenumerował, czytał i rozumiał. To pewna, że dziś krążą najrozmaitsze przypuszczenia. Niektórzy twierdzą, że będzie to pismo
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/069
Ta strona została uwierzytelniona.