raz zrobiwszy wyłom w pięknym, lubo także nie hebrajskim żargonie, gotowe są skazić i sam hebrajski, do tej pory trzymający się jeszcze jako tako, przynajmniej w literach na szyldach sklepów, sprzedających kawę, herbatę i inne niepokalane napoje na Grzybowie.
Nakoniec są i tacy, którzy w ewentualnem zjawieniu się Hacfiro dopatrują związku z założeniem pierwszego kantoru wekslowego przez pierwszego intruza między wybranymi — przez p. Porazińskiego. Co to będzie, jak i inni pójdą torem tego śmiałka? Co to będzie, gdy publiczność zacznie w takich katorach sprzedawać i kupować? Kantory wekslowe, to przecie do tej pory był zwyczajny monopol — aż tu przychodzi ktoś i zadaje gwałt zwyczajom! Co tu robić? Ha! W razie wielkich niebezpieczeństw potrzebne są wielkie środki. Na Filistynów potrzeba Samsonów, więc, według ostatniej wieści, Hacfiro będzie tym Samsonem, mającym choćby z pomocą pierwszej lepszej oślej szczęki gromić nieprzyjacioły swego plemienia.
Wszystko to jednak są, jak to już powiedziałem, przypuszczenia. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, a co to będzie? — nie wiadomo. Najpodobniejsze do prawdy jest, że Hacfiro przybierze charakter kościelny, talmudyczny. Zobaczymy to podobno zresztą niezadługo, zobaczymy to nawet, sądzę, prędzej, niż prenumeratorów
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.