to były rzeczy niepewne, nierozstrzygnięte, albo też zgoła wątpliwe. Wobec tego, umieszczać jego pomnik w kościele równało się dobrowolnemu narażaniu własnej osoby na ewentualne nieprzyjemności na sądzie szczegółowym, jaki arystokratyczne damy dla rozrywki przy szyciu ornatów składają nad każdą duszą, jeszcze za dni jej śmiertelnego żywota. Zresztą kościół nie jest to muzeum, zatem pomników dla wielkich ludzi niema ani potrzeby, ani obowiązku umieszczać.
Ten ostatni argument szczególniej przyczynił się do rozproszenia resztek wątpliwości, zwłaszcza, że zauważono, że jakkolwiek muza ta jest od stóp do głowy pokryta szatą, jednakże pewne jej kształty są zbyt plastyczne, co sprzeciwia się stanowczo doświadczonym zresztą w tych rzeczach poglądom, a zatem żadną miarą nie może być w kościele cierpiane. Ale jeżeli tak jest, zwracam uwagę na kłopotliwe położenie tych osób, które porównanie z muzą pod względem plastyki wytrzymać mogą. Cóż winny te nieszczęśliwe istoty, i czy rzeczywiście dla tak niezależnych od siebie, jak zależnych od rozmaitych gustów przyczyn, mają być źle widziane? Potrzeba koniecznie uspokoić te strapione dusze, a zatem jedno z dwojga: albo powiększyć dotychczasowe plastyczne maximum, albo zgodzić
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.