Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVIII.
Kwestya wschodnia. — Powody polityczne. — Nowe drogi, karetki, omnibusy, pocztylioni et tutti frutti. — Lombard i moje dobre chęci. — Kilka słów poważnych o Żydach a humorystycznych o niektórych organach. — Dawidek. — Z giełdy do salonu. — Moja galerya. — Kawaler Zielonogłowski i marszałek Nadymalski. — Mam takich więcej. — Przejście do spraw poważniejszych. — Niewinni. — Rozmowa. — Obraz. — Ziarnko piasku. — Moje powody i moje rady.
Czy wiecie, czytelnicy, co to jest kwestya wschodnia? Otóż na bruku warszawskim kwestya wschodnią nazywa się to, gdy długobrody wyznawca zasady: sto od sta, uchwyci pod filarami teatralnymi, za angielskie poły od surduta, złotego młodzieńca i, trzymając w ręku wydzierającą się ofiarę, biegnie za nią, ile mu sił wystarczy. Że zaś dla osadzenia na miejscu złotego młodzieńca, uciekającego przed wierzycielem, siły jednego człowieka nie wystarczają — bywa więc tak, że tego, który trzyma,