rze, dla pociechy czytelników, kilku tylko słowami. W liście owym, który, mówiąc nawiasem, jest do obejrzenia w redakcyi, jedenastoletni Dawidek pyta mnie przedewszystkiem, dlaczego zaczepiam Żydów we wtorek (skąd się wziął wtorek, Bóg widzi, nie wiem), następnie więcej tragicznie, niż ortograficznie grozi mi okropnymi skutkami, jakie z tej mojej zuchwałości wypłynąć mogą, a w końcu w sposób zupełnie już liryczny oświadcza, że codzień po obiedzie ma zwyczaj wychodzić na przechadzkę.
Ostatni ten zwyczaj, lubo trudno wyrozumieć, w czem bezpośrednio może on mnie dotykać, pochwalam w tobie, Dawidku. Przechadzka po obiedzie służy zdrowiu i zapobiega gnuśności. Mniej natomiast podoba mi się to, że mając lat jedenaście i będąc uczniem, zamiast się uczyć, pisujesz listy do redakcyi. Widzisz, jak się będziesz uczył, to nauczysz się: popierwsze, lepiej rozumieć zawsze o co chodzi, a powtóre, nauczysz się pisać i nie pomieszasz wtorku, felietonów i poobiedniej przechadzki, jak grochu z kapustą. Byłbym odesłał twój list do Gazety Handlowej, która wydrukowałaby go niezawodnie, ale właśnie nie chciałem cię wbijać w pychę, pragnę bowiem, żebyś jeszcze trochę urósł, nim zostaniesz szermierzem czyjej sprawy. Tymczasem ucz się, a gdy nauka rozświeci ci w główce, gdy wyrośniesz na pożytecznego pracownika
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.