świecie, zatem bryki frachtowe, powózki i powozy prywatne zgoła nie mogą jej przebywać i muszą innej sobie szukać drogi.
Napozór stanowi to pewną niedogodność, ale właśnie ten stan rzeczy wywołał owo towarzystwo, oparte na wzajemności, o którem wspomniałem wyżej. Skoro przyjedzie do Pociechy jeden furman z czterokonną bryką, czeka na drugiego, następnie we dwóch czekają na trzeciego, następnie we trzech na czwartego, i dopiero kiedy się zbierze szesnaście koni, zaprzęgają je wszystkie razem do każdej po kolei bryki i omijając najstaranniej szosę, na której: lasciate ogni speranza, brną przez prywatne grunty i Mokotowskie pola do Warszawy.
Słupy więc wiorstowe na szosie, kamienie przydrożne, budki strażnicze służą za znaki bezpieczeństwa. Znaczy to wszystko: Ostrzega się, żeby tędy nie jeździć! Na owych gruntach prywatnych i na polach także błoto po uszy i lgną bryki po osie i wyżej osi, ale jednak w szesnaście koni przejechać jakoś można. Za to cóż za ożywiony krajobraz: ten ruch, nawoływania woźniców i przekleństwa ich, świst batów, rozlegający się ustawicznie w powietrzu, te szczątki wozów i bryk, rozrzucone tu i owdzie we wdzięcznym nieładzie; połamane dyszle, koła, osie; te konie z powyprężanymi grzbietami o bokach zapadłych, na których możnaby wszyst-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/154
Ta strona została uwierzytelniona.