krajobrazu. Cóż bowiem stanie się wówczas, gdy właściciel Rakowca, któremu furgony rozjeżdżają szerokim szlakiem posiane oziminą pola, nie pozwoli w końcu na takie pożytkowanie w celach publiczno estetycznych ze swych gruntów? Co zrobią wtedy furmani? co zrobi Warszawa, pozbawiona komunikacyi z Radomiem i Kielcami? a Radom i Kielce, pozbawione komunikacyi z Warszawą? Wszystko, jak widzimy, polega na patryotyzmie jednego właściciela ziemskiego. Ale nie trzeba zapominać, że bywają natury prozaiczne, które wolą kilkanaście marnych korcy oziminy, niż najpiękniejszą i najbardziej charakterystyczną panoramę, złożoną z żydowskich fur, tonących w swojskiem błocie. Pytam jeszcze raz: co będzie, jeżeli właściciel Rakowca okaże się niegodnym zaufania i zatamuje przejazd przez oziminę — do czego, mówiąc nawiasem, ma najzupełniejsze prawo?
Drugim cieniem, niezgodnym z ogólną harmonią, jest dola koni, zmuszonych, dla uniknięcia większych otchłani szosowych, ciągnąć bryki przez mniejsze otchłanie rakowieckie. O Towarzystwo opieki nad zwierzętami, które tak skutecznie czuwasz w Warszawie! wyślijże którego ze swoich członków, aby własnemi oczyma ujrzał, co się dzieje z nogami, grzbietami i bokami koni pracujących pod Rakowcem! Zapewniam, że wszystkie na świecie Towarzystwa
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.