Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

mówić. Mówią np., że komitet zgubił pana Bartelsa i zwierzęta jego. Nie prawda. Do upadku i wyginięcia zwierząt przyczyniła się piosenka: «Tańcowała ryba z rakiem, a pietruszka z pasternakiem». Było to tak: jedno prawo pozwala niepłacących komornego wyrzucić na ulicę, a że zwierzęta nie płaciły, więc je wyrzucono; drugie nie pozwala trzymać zwierząt na ulicy. Oba są słuszne, ale jak poczęły z sobą tańczyć, tak i zwierzęta odegrały w tej walce dwóch legalności równie mimowolną, jak tragiczną rolę wiórów, które musiały padać dlatego, że drwa rąbano. Zresztą niewielkie to nieszczęście. Nie mamy zwierząt, ale mamy komitet; «wziął didko babu, ale kozu ostawił» — pocieszał się pewien chłop po stracie żony — tak i my możemy się pocieszać: został nam komitet. Ale mówią znowu, że nic nie robi. I to nie prawda. Niedawno była sesya, o której doniosły dzienniki, a na której członkowie komitetu postanowili, że jak zajdzie bardzo nagląca potrzeba, to złożą drugą sesyę, następnie trzecią, czwartą, i tak aż do końca dziewiętnastego stulecia.
Jak zaś dalece mają owe sesye potężne dla przyszłego ogrodu znaczenie, dowodem jedno z pism, które oznajmiło swym czytelnikom, że teraz mogą już wpuścić do serc swych cichą, ale głęboką radość, bo chwila otwarcia ogrodu i silnych zoologicznych wrażeń jest blizką, dla-