rów malarzy, słowem: by czuł, żył i działał, jak człowiek na jawie, nie jak lunatyk.
Nowalie to, nowalie! nadsekwańskie wymysły! W naszem mieście tego nie bywało, a pomimo tego proszę zajrzeć w księgi stałe i niestałe, czy nie rośliśmy i nie mnożyliśmy się, jak żyto na piasku?
Że ja też zawsze muszę kogoś bronić!
Cóż robić! z natury jestem optymistą i wszystko widzę w różowych kolorach, zacząwszy od energii moich współobywateli, z jaką myślą o założeniu szkół wieczornych, a skończywszy na bazarze, w którym komedya pod tytułem: «Kupno i sprzedaż», już ujrzała światło lamp gazowych. Oto krótki jej program: Akt I: posiedzenie Komitetu, uprzyjemnione lekką, jak omlet, a porywczą, jak krytyki „Kłosów“, rozprawą społeczno-filozoficzno-ekonomiczną o nędzy, o ilości stopni mrozu, o termometrach, o panu Piku i miłosierdziu. Akt II. Bazar gotowy; panie zachęcają do kupna, panowie nie mruczą. Akt trzeci: panowie kupują: słychać zgrzytanie zębów. Akt czwarty: Joasia się śmieje, Jaś płacze, czyli panie się śmieją, panowie klną. Epilog: pustki w kieszeniach.
Drugą komedyę pod tymże tytułem mają przedstawić niezadługo w teatrze Rozmaitości. Autorem jej jest Zacharyasiewicz. Zapewniam was, że będzie zabawniejsza.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.