ralną myślą. Ze zdumieniem napotykaliśmy niejednokrotnie w jego utworach głębokie psychologiczne uwagi, zdania moralne, nie takie, które wszyscy powtarzają i które zwykle z ojca na syna przechodzą, ale jak gdyby wykopane dopiero przez poetę z gruntu natury ludzkiej, oparte na głębokiej filozoficznej świadomości siebie i drugich.
Sęp filozofuje w sonetach, w pieśniach; gdziekolwiek z toku rzeczy przychodzi mu na myśl jakaś uwaga ogólniejsza, gdzie tylko prawda ze świata wiedzy lub uczucia ukaże się jako przykład, jako skutek, jako naturalny, choćby niewyraźny, wynik słów jego — tam Sęp niezawodnie ją pochwyci, odczuje i rzuci na świat w prawdziwie nieraz zadziwiającej formie.
Tak np. w sonecie V, już wyżej przytoczonym mówi:
»Miłość jest własny bieg życia naszego,
Ale z żywiołów utworzone ciało,
To chwaląc, co zna początku równego,
Zawodzi duszę, której wszystko mało«.
Z takiego usposobienia Sępa wynikają w nim jakoby dwie natury psychiczne: jedna głęboko poetyczna, uczuciowa, objawiająca się w jego krańcowym pietyzmie, druga filozoficzna, odnośnie do świata zewnętrznego. Tam gdzie mówi o Bogu, jest nawskróś i tylko poetą — w sto-