szóstego) jest uczucie religijne, ale chwytane w pojedynczych momentach, nie w rozwoju. Z tego zapewne powodu spostrzegamy i u niego nieraz widoczne łamanie się z trudnościami formy; stąd powstaje niedość ścisły logiczny związek pomiędzy pojedynczymi wierszami, stąd ów nienaturalny niekiedy układ wyrazów, który jeszcze nieraz w utworach tego poety wykażemy. Trudno było Sępowi, kiedy struny serca raz uderzone wzbierały uczuciem, uniknąć pewnego zatłoczenia pojęć w za małą stosunkowo liczbę wyrazów i wierszy. Robił w tym względzie co mógł, a mógł więcej, niż wielu późniejszych i powszechniej znanych.
Rozszerzyliśmy się głównie dlatego nad formą sonetu, żeby pokazać, iż w sonetach Sępa usterki jakie są, płyną więcej z nieuniknionych do pewnego stopnia wad formy, niźli z niedostatków autora. Owszem, ani w pieśniach, ani w żadnych innych utworach Sępa niema takiej obfitości wyrażeń poetycznych, takiego natchnienia, jak w sonetach.
Jakie śliczne jest np. przytoczone już wyżej wyrażenie, które Maciejowski porównywa z podobnem Mickiewicza:
»A ja co dalej, lepiej cień głęboki
»Błędów mych widzę, które gęsto jędzą
»Strwożone serce ustawiczną nędzą,
»I z płaczem ganię młodości mej skoki«.