sprawiło, że nawet o gardła niektórych cudzoziemców upominano się na rokoszu. Ten niesmak szlachty podzielał i Miaskowski i dlatego zapewne z takiem uwielbieniem wspominał Zamojskiego, mimo że stał na czele opozycyi przeciw dworowi.
Taka barwa świadczy zarazem i o charakterze samodzielnym poety, nie wypływa bowiem z obojętności. Jedno tylko mogło było zeń zrobić zaciętego regalistę, to jest gdyby rokosz wystąpił wyłącznie z pobudek religijnych; że jednak obie strony godziły w jedno, dobro publiczne za jedyny cel sobie naznaczając, wybrał złe mniejsze i nie hołdując wyłącznie dworowi, stanął jednakże po jego stronie. Widział doskonale co za następstwa mogłoby mieć powodzenie rokoszu, gdyby po usunięciu króla przyszło znów do elekcyi i zwykłych przytem rozruchów. Wobec ciągłych wojen postronnych i ustawicznej obawy od Turek, najgorsza nawet władza reprezentująca jakiś ład, lepszą była istotnie, niż rozruch, choćby w imię najpiękniejszych idei podniesiony.
Głównie też w pierwszych utworach przeciw rokoszowi, zwraca Miaskowski uwagę na niebezpieczeństwo od Turcyi. Więcej tu prośb i zaklęć, niż krytyki i szyderstwa. Ogólny nastrój tych utworów, wysoki i pełen uczucia, ukazuje wichrzycielom przyszłe skutki ich zaślepienia. Poeta odwołuje się do przeszłości, do
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.