nia. Pan Herburt np., siedząc w kozie po niefortunnej potrzebie guzowskiej, napisał gwoli własnemu pocieszeniu »Gadkę Fortuny z Cnotą«, na co Miaskowski odpowiedział swoim «Herkulesem niecierpliwym». Jestto dyalog, w którym występują Merkuryusz i Apollo. Pierwszy, ujrzawszy pana Herburta w kozie, pyta ktoby to był i przypuszcza, że to ów mąż.
…co lwa zewlekł z skóry
Co bił ogromne wieprze, byki, smoki
I skrzepł mu olbrzym, gdy go zdjął pod boki.
Jednem słowem przypuszcza, że to Herkules. Apollo wątpi, (zresztą bardzo słusznie) ale natychmiast powiada, że więzień wydaje mu się być kimś jeszcze znakomitszym i właśnie dlatego domyśla się w nim… Herburta! Dalszy ciąg rozmowy idzie o tem, jako Herkules dał się usidlić Omfalii, jako folgował białogłowom, a po trochu i rozpuście, a pan Herburt nie — z czego wniosek, że ten ostatni wyższy jest od doryckiego bohatera.
Pochlebstwo jest tu tem grubsze, że Herburt był zaciętym rokoszaninem. Wprawdzie w «Rozmowie Fortuny z Cnotą« rehabilitował się z przeszłości, a zupełny żal objawił w liście pisanym do króla r. 1613 «na konferenckim sejmie, co go ino trzy niedziele były». Możnaby tedy tłumaczyć Miaskowskiego, że o nawróconym już Herburcie pisał; ale w każdym razie ta uniżo-