Anim był ciężki ornym wołom w pługu,
Uchodząc długu.
Żegnam cię Rybski, mój poczciwy Stachu,
W któregom jadał często ja chleb gmachu,
Bądź to wezwany do twoich więc gości
Z całej miłości.
Bądź żebym płód ci z nieba darowany
W pieluchach doniósł do zbawiennej wanny
I odniósł śliczne matce zaś na łono
Dzieciątko ono.
Żegnam i ciebie, gąbiński kościele,
Kędym nabożnych widział ludzi wiele
I słyszał w niebo przy ofierze drżący
Głos ich gorący.
Wszystko cośmy dotąd o Miaskowskim powiedzieli, odnosi się więcej do ducha jego utworów, jak do ich wartości poetyckiej. Zdanie nasze w tym przedmiocie wypowiemy na następnych kartach, przy ocenie utworów jego religijnych. Natomiast zwracamy uwagę czytelnika, że żaden niezawodnie z poetów ówczesnych tak doskonale nie odbija swego czasu, jak Miaskowski; od spraw politycznych, dotyczących całego ogółu, aż do prywatnych stosunków blizkich mu osób, wszystko znajdowało współczucie lub niechęć w jego sercu, a słowa pochwały lub nagany w ustach. Epoka owa, pełna świetnych wspomnień, a jednak chyląca się do upadku, odbija się tem wyraźniej w Miaskowskim, że