z żoną, poświęcić jej nie już nałogi swoje, bo tego nie wymagała, ale pewne zbyt rażące jaskrawości, zbyt ostre kanty tych nałogów, albo wyrzec się swych nadziei i swych pragnień. Graba nic nie poświęca i niczego się nie wyrzeka. Przez całe trzy tomy, to jest przez całe pożycie małżeńskie nie zrobił żonie najmniejszej przyjemności, któraby ją ujęła za serce. Owszem ciągle jej dokucza. Jakiż wniosek z tego? Chyba ten, że Graba nie tak znów płonął i dbał o zaspokojenie swych pragnień i praw małżeńskich.
A jednak według autorki i płonął i dbał.
Trzeba się jednakże porachować z myślą, że Graba chciał złamać żonę. Zgoda i na to. Spróbował raz, drugi i trzeci, spowodował śmierć matki żoninej, odebrał Kamilli ostatnie pamiątki po matce… wyczerpał najsilniejsze sposoby, widział już tylko słabsze — Graba ich nie porzucił. To trochę dziwne! Po wyczerpaniu owych najsilniejszych sposobów, najnaiwniejszy czytelnik mimo woli zawoła: «Nie tędy droga!» — Graba idzie dalej tą drogą.
Graba dziwnie niezręczny.
A jednak autorka chciała go mieć zręcznym.
I nie wskórał też nic z żoną. Wypada stąd wprawdzie nauczka moralna, żeby nie dokuczać żonom… ale zdaje się, że autorka nie miała na celu tej nauczki.
Za to gdzieindziej Graba, raz postawiony, jako taki, nie rozmija się już z własnym cha-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.