rzy je wiedli, oceniali jak należy ich znaczenie dziejowe, to jest czy waga faktów leżała w intencyach osób działających, czy też wypadła w końcu, jako skutek nieprzewidywanych wówczas przyczyn. Ówcześni działacze, zaślepieni namiętnością, mogli często postępować bez świadomości — dzisiejsi bezstronni powinni zawsze uczyć się ze świadomością nietylko faktów samych, ale i ich dziejowego znaczenia.
Do najbardziej udatnych ustępów, tyczących się spraw Kościoła, należą te, w których autor opowiada historyę soborów: konstancyeńskiego i bazylijskiego. Wypadało jednak wspomnieć obszerniej o roli, jaką na tych soborach odegrały uniwersytety, a w szczególności paryski, którego teologowie stanowili zbyt wielką powagę, aby godziło się o niej zapominać. Należy oddać autorowi sprawiedliwość, że na sprawy Kościoła zapatruje się okiem bezstronnym, i jeżeli z jednej strony nie może odmówić sympatyi takim np. znakomitym jego przeciwnikom jak Hus, z drugiej, powodów zepsucia i upadku moralnego duchowieństwa dopatruje nie w zasadzie instytucyi, ale raczej w charakterze wieków, w stosunku Kościoła do państwa i w niepohamowanych namiętnościach ludzi średniowiecznych.
Wogóle historya Zachodu skreślona jest jasno i zadawalniająco. Lawirując wśród masy zewnętrznych faktów, autor stara się niepuszczać z oczu żadnego z główniejszych czynni-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.