jego duch, i miryady innych jemu podobnych, spoczywających w słowie Bożem, zażądały nagle, z własnej woli i miłości, kształtów widomych. Stąd rozpoczęła się praca form, czyli stworzenie. Autor opisuje je szczegółowo. Przestrzeń zapłodniona miłością i wolą duchów, zawiązała się w globy i słońca, na których duchy rozpoczęły przyodziewać się w kształty materyi, coraz stopniowo doskonalsze. Formy te dawały im pewną wiedzę idącą z przyrodzonych swych własności, dlatego im dalszą formę przyodziewał duch, tem rozszerzał się i zakres jego pojęć, jako ducha wcielonego. Pierwszym kształtem widomym, pod jakim się pojawił, były skały. Chodziło przedewszystkiem duchom o byt niewzruszony; ale Stwórca, pragnąc zmusić je do dalszego doskonalenia form, pogruchotał skały piorunami — wówczas duchy niby zbudzone z letargu, porwały się do dalszej pracy.
Odtąd w formy z form, przez przedpotopowe ślimaki, zoofity, gębczaki, monstra morskie, polipy, atramentniki i t. d. dążyły w otoczeniu oceanu do kształtów coraz doskonalszych. Ale wody nie były wybornym dla form żywiołem. Duchy dręczyły się ustawiczną walką ciał swych, z ruchliwą masą wód. Duch poety pamięta jak: «umęczony walką z olbrzymiemi falami oceanu, trzy serca Panu ofiarował, oczy wydarł z rozpłakanej na mękę źrenicy… i stał się grzybem zoofilowym na ziemi duch zleniwiały, zwrócony
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.