do Wilanowa. Gdzie Rzym? gdzie Krym? Gdzie Bananowiecka karczma? Z Krakowa do Wilanowa piękny kawałek drogi, albo więc hrabiowie galicyjscy mają jakieś cudowne konie, albo autor gdy pisał powieść, myślał o czem innem.
Autor zdaje się być poczynającym pisarzem, dlatego chyba, gdybyśmy dostrzegli choć jeden przebłysk talentu, choć jeden poryw myśli, choć jeden ślad żywszej namiętności, chętniebyśmy złagodzili nasz sąd w nadziei, że w przyszłości doczekamy się czegoś lepszego. Mała jednak nadzieja: wszystko tu płynie powoli — z tą spokojną obojętnością i chłodem właściwym mierności.
Autor jest wprawdzie postępowym, a przynajmniej stara się takim okazać, ale ta postępowość, która może stanowić zaletę jego jako człowieka, nie zbawia go jako autora. Owszem, kto w ten sposób chciałby bronić choćby najpiękniejszych zasad, lepiejby zrobił gdyby ich nie bronił wcale, i nie kompromitował swego obozu. Poręczamy autorowi, że tak galicyjskim hrabiom jak i Jezuitom jego książka nietylko nie przyniesie szwanku, nietylko nie poda ich na naigrawanie się publiczne, ale przeciwnie im samym dostarczy wątku do drwin z takich postępowców, którzy na nic lepszego, jak na takie czarne nici zdobyć się nie mogą.
Inne cokolwiek wrażenie czyni «Sabina», powieść pana Michała Bałuckiego. Nie masz
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.