i w niej typów, nie masz, albo tak dobrze jak nie masz tendencyi, autor nie występuje w imię ogółu i jego interesów, nie maluje jego nędz i pomyślności; jednem słowem nie odtwarza swego społeczeństwa, błąka się także w krainach czysto literackich, biurkowo-gabinetowych pomysłów, ale przynajmniej umie je wiązać. Panu Bałuckiemu nie można z czystem sumieniem powiedzieć: «Panie bracie, na rzemiośle się nie znacie!» Przeciwnie: na rzemiośle się znacie panie Bałucki, znać w was niezłego majstra, ale też tem większa wina, że przy dobrej stosunkowo robocie, dajecie w waszej «Sabinie» bardzo nędzny materyał.
Bohaterem tej powieści jest artysta malarz, który z obczyzny dąży w rodzinne strony, gdzie czeka go cichy uroczy domek na przedmieściu Krakowa i dwa kochające serca, jedno mało co mniej niż matczyne; drugie nieco więcej jak siostrzane. Są to serca dawnej jego gospodyni, od której wynajmował mieszkanie i jej córki Klarci. Panie te kochają go, jakby najbliższego członka familii, panienka nawet nieco więcej i goręcej niż brata. Śliczne i sympatyczne dziewczątko, krząta się z radością w sercu i piosnką na ustach, przygotowując na przyjęcie swego Kazia i dawny jego pokoik i firanki w oknach i doniczki z kwiatami, tymczasem mija dzień naznaczony, a pan malarz nie wraca i nie wraca. Cóż się z nim dzieje? Oto spotyka w drodze jakiegoś
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.