unosi, człek nią wiosłuje, a Bóg steruje i… amen! A Sabina?
Skończyła okropną śmiercią. Kochał ją prócz malarza i Anglika jeszcze jakiś krewniak — pół waryat, pół poeta, którym poniewierała przez całe życie, który przez nią dostał się niewinnie do więzienia i który ją w końcu utopił. Scena ta, tego topienia, posępna, pełna z jej strony krzyku, z jego Otellowego chrapania, wysileń, konwulsyi i plusku wody — przerażająca, mniej prawdopodobna, więcej wstrętna.
Oto treść książki — przejdźmy do jej oceny. Walka jaka toczy się w sercu malarza między Sabiną i Klarcią jest głównym przedmiotem opowiadania, przytem w perypeciach, i rezultatach tej walki zdaje się być ukrytą tendencyą. Mężczyzni nie cenią zwykle prawdziwych przymiotów w kobiecie — i więcej pociąga ich piękność zmysłowa niż cnota. Owóż ze względu na losy malarza, książka jest wytknięciem tego faktu i ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem jego następstw. Tendencya jak widzimy, nie nowa i niezbyt szeroka, nadająca powieści charakter popularnego poradnika dla mężczyzn.
Że piękność w połączeniu z cnotą, więcej jest warta, niż piękność sama; a tem bardziej niż piękność w połączeniu ze złymi i nizkimi instynktami, każdy to wie dobrze. Rzecz prawie nie zasługująca na to, by tworzyć z niej tendencyę książki. Z drugiej strony równie okle-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.