tor pisał ją, ot… tak sobie… dla zabicia czasu i odpoczynku umysłowego. Potrafiłby lepiej, gdyby chciał: ale nie chciał i koniec.
W takim jednak wypadku czytelnik ma prawo gniewać się o lekceważenie.
Oryginalności więcej, głębszych myśli i świeższych pomysłów, mamy istotnie prawo domagać się od pana Bałuckiego. W całej Sabinie niema ani jednej choćby grosz wartej myśli społecznej, jest tylko rutyna, wprawa w opowiadaniu — słowem: jest tylko forma zewnątrz dobrze wiązana i ogładzona, wewnątrz napełniona treścią bez smaku, zapachu i woni.
Przez ową dobrą formę nakoniec rozumiem tylko zręczne wysnuwanie następnych scen z poprzednich. Co do pojedynczych postaci, tym ze względów na ich pomysł i wykonanie byłoby wiele do zarzucenia. Kazimierz naprzykład jest podwójnie bladym, bo i sam w sobie i w oczach czytelnika. Bladym sam w sobie — może jest z woli autora, bladym w oczach czytelnika — z winy. Charakter to dość słaby, a przytem skłonny do uniesień, pospolity ale prawdopodobny. Natomiast Sabina jest tylko czystym literackim pomysłem, ale nie postacią wziętą z życia i obserwacyi. Jest to autorskie silenie się na oryginalność, która właśnie przez to, że wysilona, przechodzi na ekscentryczność — nicowaną zresztą na wszystkie strony przez naszych malutkich poetów. «Kobieta z ciałem anioła a du-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.