Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
Bez tytułu.
I.

Żeby się długo na obranem stanowisku utrzymać, należy się urządzić jak najwygodniej na niem. Cóż wygodniejszego dla felietonisty, jak podpis: bez tytułu? Nazwa niby, a nie nazwa, — może okryć wiele, wszystko niemal, choć nic nie zapowiada stanowczo; elastyczna jest, jak byt Heglowski, szeroka, jak ufność w siebie młokosa, obiecująca, jak kalendarzowa wróżba, i tyleż, co ona, obowiązana dotrzymać; pociągająca, jak wędka, chwiejna, jak kaprys, mądra, jak hieroglif, wymowna, jak tajemniczość, milcząca, jak sfinks, nie bardzo jeszcze podszarzana, a mimo to skromna!… Niechże będzie: „bez tytułu“; to tyle przynajmniej warto, co każdy inny tytuł. Wystarczy on za przyczepkę do wszystkiego, co jest, i czego niema — na odczepne dla tych, którzyby wołali, że to zawiele, albo że zamało.
Mogłoby być zatem i bez wstępu, bo jak pisać wstęp do nieokreślonego? Że jednak nie-