ospałych, skłaniają do myślenia, związują węzły społeczne. Czem oficerowie dla armii, tem pisma dla społeczeństwa. Idą naprzód i ostrzegają.
Rozmaite kierunki muszą znaleźć odpowiedni wyraz. Przyjąć je, ogrzać, wprowadzić do krwi, ucieleśnić je w czynach — to rola ogółu społeczeństwa; głosić o tem — rola pism.
Rolę tę spełniają i nasze pisma. Czynność ich podobna nieraz do działań pionierów w ciemnych lasach. Potrzeba nam więcej światła, a i powietrza więcej, więc szerszego widnokręgu. Więc las się trzebi. To powołanie jednych. Ale są i drudzy, którzy baczą, by trzebież nie była zbyt hurtowną; trzeba coś na nasienie zostawić, żeby nie była powszechna golizna. Więc gdy siekiera zbliży się do pnia, za pożyteczny i za potrzebny uznanego, ci drudzy w krzyk i w spory z gorliwcami!
Walce pojęć odpowiada walka pism. Na wojnie, jak na wojnie; budzą się namiętności, a prywata nieraz płaszczem dobra publicznego się okrywa. Widzimy to i w naszej prasie. Niejeden, prawiąc rzekomo o idealizmie lub pozytywizmie, załatwia się po drodze ze swymi osobistymi przyjaciółmi lub wrogami; niejednemu osobistość zasłania ideę; niejeden tak dalece zżył się z danym kierunkiem, że nie umie swych pojęć od swego ja odróżnić.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/012
Ta strona została uwierzytelniona.