by można znaleźć obfitszy i bardziej interesujący materyał, więcej kwestyi, oczekujących dyskusyi.
Poważne i głębokie artykuły, traktujące niechby takie tylko sprawy, jak stosunek rolniczej ludności do handlującej, niemały mogłyby przynieść pożytek. Szlachcica i włościanina trzyma w kieszeni handlarz. Wszystko, co jeden i drugi produkuje, wszystko, czego obaj potrzebują, musi przejść ręce frymarczących i zostawić w nich połowę, często więcej wartości. Czyby nie obyłoby się bez tego pośrednictwa? Zapewne. Ale jak? Nie wiemy — zatem wolne pole do rozpraw. Pisma powinny nie tylko zająć się stosunkami wiejskimi, ale zachęcać do współdziałania ludzi kompetentnych, którzyby dawali inicyatywę do wielu reform społecznych. Dla nas wieś więcej znaczy, niż miasto. Choćbyśmy nie wiem jak daleko posunęli się na drodze przemysłowej, zawsze głównym naszym warsztatem będzie rola, głównem bogactwem jej produkta; nikomu więc prawie nie zależy tyle, ile nam, na pilnem baczeniu na wszystko, co ma związek z rolnictwem.
Nie twierdzę ani spodziewam się, by artykuły dziennikarskie, choćby najbardziej wyczerpujące, miały podnieść stan rolnictwa. Powody, dla których ono stoi tak, jak stoi, nie zależą od prasy i nie mogą być przez nią usunięte. Do niej jednak należy budzić i na tem polu
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.