że dziwną będzie zdawać komu, ale którą już gdzieindziej za pożyteczną uznano, skoro ją wprowadzono w życie. Czemużby takie np. pisma, jak nasza „Zorza“, mająca sporą ilość czytelników między wieśniactwem, nie miała w krótkich i przystępnych wyrazach oswajać ich z tem, co się w innych krajach dzieje? Przyczyniłoby się to cokolwiek do rozszerzenia wiadomości historycznych i geograficznych, prostowałoby cudaczne częstokroć wyobrażenia włościan o „Francuzie, Angliku“ i innych narodowości ludziach — wyobrażenia, szerzone przez żywe a opaczne gazety, zwane karczmarzami, i przez pocztę, którą u nas pantoflową nazywają. Jeślić już trudno sprawić, żeby coś z tego, co się dzieje na wielkim świecie, do małego światka nie przeciekało, to warto się postarać, żeby ten mały światek wiedział naprawdę, co się dzieje. O ile wiemy, postępują w ten sposób niektóre pisma ludowe, wychodzące w Prusach, gdzie oświata ludowa wiele wyżej stoi, niż u nas — zapewne i dlatego poczęści, że tam pisma ludowi dają znacznie więcej, niż u nas. Gotów kto powiedzieć, że włościanin może się obejść bez wiadomości z historyi, geografii, a szczególniej z polityki. Zapewne; człowiek się bez wielu rzeczy może obejść — ale i to pewna, że od wiedzy, zdrowo mu podanej, nie zachoruje. Każda zresztą gałąź wiedzy stać się może i staje się istotnie gimnastycznem ćwi-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.