ździe rodu Wiśniowieckich. Obecnie, podług doniesienia gazet, ulegnie on także parcellacyi: galerya obrazów — a w niej portrety królów, Dymitra Samozwańca, Maryny Mniszkówny — ogromna biblioteka książek i rzadkich rękopismów, kollekcya popiersi osób historycznych, starożytne naczynia etc., wrzystko to będzie sprzedawane przez publiczną licytacyę w maju roku bieżącego. Bogaci amatorowie powinniby się postarać, aby pamiątki te nie zmarnowały się w rozproszeniu — żeby parcellacyę zastąpiła aglomeracya. Jużto murów po kawałku pewnie nikt nie nabędzie; zostaną w całości choćby względnej, tylko duch nowy w nich zapanuje. Pałac Wiśniowieckich ma być zamieniony na fabrykę.
Czasy zmieniają się. Czy na lepsze? Jak dla kogo. Ze stanowiska podmiotowego, na gorsze dla tych, którzy żyją wspomnieniem; na lepsze dla tych, którzy żyją nadzieją. Przedewszystkiem zmieniają się na inne.
Zresztą, co komu lepsze — drugiemu gorsze. Kronikarzowi niechaj to będzie wolno objaśnić przykładami z naszego brukowego życia. I tak: gdyby naprzykład latarnie gazowe paliły się nocami dłużej i większym płomieniem, dla publiki przyszłyby czasy lepsze, dla towarzystwa gazowego gorsze; gdyby marzenie o kanalizacji Warszawy miało się urzeczywistnić kiedykolwiek, dla ludzkich nosów przyszłyby
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.