tanie wydawnctwa, a owe czysto ziemskie, tak zwane najpierwsze potrzeby życia drożeją. Oto obok istniejących mamy zapowiedziane nowe, tanie wydawnictwa; a niechże mi kto pokaże piekarza, rzeźnika, lub właściciela domu, któryby wydawał tanie bułki, tanie mięso lub tanie mieszkania! Jednak o brak prenumeratorów żaden z tych panów nie potrzebowałby się lękać. Rzeźnicy i gospodarze dodają przynajmniej premia; pierwsi kości, drudzy wodę z pompy i przeróżne żywe stworzenia w mieszkaniach; ale piekarze nie dodają nic!
Trudno — tak musimy tańczyć, jak nam grają, a tak śpiewać… Nie! Śpiew nam zostawiony do woli; a że nie śpiewamy każdy inaczej, to tylko dlatego, że nuta Tadeusza staje się coraz popularniejszą. Coraz więcej głosów i coraz cieniej ją wyciąga; skąd powstaje harmonia tak zgodna, że gotowa zawstydzić z czasem nawet klownów w cyrku Salamońskiego — którzy, doznawszy podobno niesłychanego powodzenia między Hotentotami, dziwią się, dlaczego warszawska publiczność nie umie ich, jak należy, ocenić.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.
Gazeta Polska, 1873-ci rok. № 78 z dnia 7 kwietnia