szukać chleba na innych polach, mało określonych, a więc za szerokich dla nich, jęłoby się hebla lub piły? Staliby się czemś naprawdę, mieliby jasno wytkniętą przed sobą drogę, zamiast błąkać się po nieznanych sobie ścieżkach; być dla wszystkich i dla siebie znakiem zapytania albo owem X, którego wartość zagadkowa nikogo nie zaciekawia, tem mniej, gdy wyrazy, obok tego X położone i decydujące o jego względnej wartości, okazują, że wartość ta równa się wartości źdźbła — dajmy na to, sieczki. Stosując metodę, wykrywającą znaczenie X w matematyce, do Iksów literackich, zrozumiemy ich wartość z wyrazów, przy których je spotykamy. Toć zaraz widać, że kiedy Iks literacki tak mało literackie pisuje listy, jak ów list, który w 86-m numerze Kuryera Codziennego wydrukowano z podpisem „Iks Gutenberczyk“, to widocznie chybił powołania, do którego że ma uzdolnienie, wyrazy listu pouczają w sposób niewątpliwy.
Ale człowiek potrzebuje żyć; w braku właściwszego sobie zajęcia, najmuje się, jako gladyator, przybrany odpowiednio do areny, na którą mu wstąpić kazano, i spisuje się tak, że się mimowoli przypomina komedya Arystofanesa, a w niej krotochwilny sługa, pytający się swego pana, Donisiosa:
- …Panie! czy mogę coś ordynarnego
- Powiedzieć, z czego lud się zwykle śmieje?
I pan pozwala albo nie pozwala; to już za-