Ustronniejsze, mniej zwiedzane, a więcej zacienione mleczarnie, służą nawet czasami za przytułki dla pełnoletnich… par zakochanych. Wówczas to urocze zaklęcia miłosne i szmer pocałunków mieszają się z brzękiem kuflów. Znamy jedną taką mleczarnię, do której nie radzilibyśmy żadnej matce prowadzić małych lub półdorosłych córek, albowiem przesiadujące tam pary wyrażają wzajemne afekta z taką precyzyą i energią, że mimowoli mogą zaznajomić z ars amandi takie nawet istotki, które o tych wspaniałych uczuciach nie miały dotąd najmniejszego pojęcia.
Do wszystkich tych powyższych rozrywek i przyjemności przybyły nam i teatrzyki letnie, po ogródkach. Specyalny nasz sprawozdawca poznajomi czytelników z polskiemi przedstawieniami w Alhambrze i w Eldorado, my — ponieważ niemiecki teatrzyk w Alkazarze, jako niewiele nas obchodzący, nie należy do rubryki teatralnej Gazety Polskiej, wspominamy o nim, jako o brukowej wiadomostce w felietonie. Teatr, a raczej teatrzyk ten liczy widocznie tylko na poparcie swoich rodaków, kiedy nawet afisze nie ogłaszają programów po polsku. Pierwsze przedstawienie jednak podobało się zwolennikom i… czcicielom… Gambrinusa. Na dowód przytaczamy rozmowę, jaka miała miejsce po skończeniu sztuki przy wyjściu:
— No, jakże się panu podoba? — pytał swe-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.