je w niej ruch niezwykły. Ostatnia, czwartkowa uroczystość Bożego Ciała zgromadziła wedle starego zwyczaju ogromne tłumy pobożnych Wśród pieśni kościelnych i odgłosu dzwonów, fale ludu przelewają się z ulicy na ulicę, od jednego ołtarza do drugiego. Miasto, a raczej główne ulice, przedstawiają wówczas prawdziwie wspaniały widok. Ponad głowami tłumów wznosi się dym kadzideł i pływają w powietrzu różnobarwne chorągwie; strojne dziewczęta sypią kwiaty pod nogi duchownym, a z chwilą, kiedy kapłan, wszedłszy na stopnie ołtarza i zwróciwszy się do ludu, podnosi promienistą, błyszczącą w słońcu monstrancyę, chylą się nagłym ruchem chorągwie, i tłumy, niby kłosy, zginają się ku ziemi.
Ostatniej uroczystości niemało przeszkadzała zmienna i kapryśna pogoda. Do samego wieczoru chwilami to ciął silny ulewny deszcz, to znowu z pośród rozdartych i zapłakanych chmur strzelały wesołe promienie słoneczne, oświecając zręby ołtarzów, chorągwie, lub przeglądając się w jeziorkach, jakie na placach i ulicach utworzyły wody deszczowe. Wieczorem dopiero niebo wyczyściło się na całym horyzoncie, a świeża, wonna atmosfera mimo wilgoci ściągnęła jeszcze nie mało spacerujących do ogródków i ogrodów.
Do ożywienia miasta przyczynia się także niemało jarmark Świętojański. Od czasu do cza-
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.