Łatwa to rzecz dla wszystkich w zimie. Z faktów każdego tygodnia, których wówczas nie brak, układa się mniej więcej wdzięczną mozajkę i koniec; ale w lato, w owe ogórkowe, na szczęście, przeszłe już czasy, niektórzy felietoniści są istotami prawdziwie godnemi pożałowania. Znajdziem takiego felietonistę wówczas osowiałym i zniechęconym, z oczyma zamyślonemi i wyrazem apatyi w twarzy; on, który zawsze pytał się wszystkich, co tam słychać, on, który zawsze z obowiązku wiedział o wszystkiem, a co wiedział, każdemu lubił opowiadać, minie cię wówczas obojętnie, zaledwie uchyliwszy kapelusza, tak jakoś zdesperowany i osłabiony, że, gdyby nie pewne środki, które lubo nie obficie, dostarczają mu jednak czasem felietonowego pokarmu, prawdopodobnem jest, że umarłby z głodu wrażeń!
Środkami tymi są fantowe loterye, reżyserya teatralna i nakoniec właściciele domów w Warszawie.
Fantowa loterya, zwłaszcza pokropiona deszczem, to prawdziwe dlań żniwo. Wówczas to ujrzysz go przybranego starannie i ożywionego, jak biega, dowiaduje się o wszystkiem, jest wszędzie, zagląda pod namioty, studyuje ubiory dam, przypatruje się głównym fantom, a wreszcie, siadłszy pod wystawą u Lesla, raz po raz zwraca na siebie uwagę obecnych donośnem wołaniem: „Panowie, na miłość Boską,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.