mo, ostra lub łagodna zima zależy od koloru piersi gąsek. Otóż ci, którzy je badali, utrzymują, że jedne miały białe, drugie czerwone, a od czego znowu ów kolor zależy, to już chyba samym bogom tylko wiadomo.
Tymczasem miasto nasze przybiera już fizyonomię szczerze zimową. Ogród sterczy szkieletami drzew, ostry wiatr barwi na czerwono oblicza, na ulicach, jak zwykle, pełno, ale wszyscy chodzą raźniej i śpieszniej. Zima! zima! Wczesnym wieczorem miasto błyszczy tysiącami lamp po sklepach lub spogląda wesoło oświeconemi oknami mieszkań, w których rodziny zabierają się już do zwykłych na zimowe wieczory zajęć.
Wśród tej powodzi świateł, najżywiej jednak płoną okna teatrów, barwiąc różowem światłem szary blask uliczny i nęcąc przechodniów, niby urocze oczy, pełnem obietnic mruganiem. Istotnie, warto zawierzyć tym obietnicom, albowiem co kilka dni czerwony afisz zapowiada nam nowe sztuki! Już jeśli kiedy, to obecnie niema powodów narzekania na reżyseryę, albowiem trzyma się wcale odmiennej, niż poprzednio metody. Dawniej, spoglądając na afisz, kiedyś ujrzał np. nieśmiertelne: „Było to pod Wagram“, myślałeś sobie ze smutkiem w duszy: było to wczoraj, było to onegdaj, a będzie to jutro i pojutrze! Dziś bywa inaczej, a że teatr, zarówno jak i publika, dobrze na tej odmianie
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.