Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

nych ostatniemi wiadomościami, trafiasz na rybrykę: „Bez tytułu“.
— A no, zobaczymy, co tam słychać w Warszawie — mówisz sobie.
W ten sposób zawiązuje się między nami pogawędka.
Co słychać w Warszawie? Zawsze coś nowego, jak w każdem wielkiem zlewisku ludzi. Oto obecnie przedmiotem rozmów w całem mieście i najrozmaitszych domysłów jest świeżo otwarty zakład rękodzielniczy dla kobiet, w którym mają być wykładane wszystkie niemal rzemiosła, począwszy od drukarstwa, drzeworytnictwa, buchalteryi, fryzyerstwa, kroju sukien, szycia bielizny, szewctwa, wyrobu kwiatów — a skończywszy na zegarmistrzowstwie, litografii i polerowaniu metali.
Piękna myśl! nieprawda? Zakład taki mógłby być pożyteczny zarówno dla kobiet, jak i całego społeczeństwa, ale…
Jest więc i ale?
Jest. Wszakże już wspomniałem, że zakład jest przedmiotem domysłów w całem mieście. Wyobraźcie sobie, że do tej pory nikt nie wie, kto stoi na czele, a założyciele osłaniają się umyślną tajemnicą. Widocznie wróciły czasy eleuzyjskich misteryi, te dobre czasy, w których to tajemnicza mgła pokrywała czyny zarówno bogów, jak i ludzi. Łatwo sobie jednak wyobrazić, do jakiego stopnia została podrażnioną nasza