sztucznym horyzontem dla błędnych gwiazd, schronieniem dla koników polnych, prześpiewujących lato życia, słowem, jest to taki przybytek, jakich wiele w każdem większem mieście, przybytek wesołości w zamiarze, sztucznego szału w czynie, nudów w skutku.
Obecnie ustaną zapewne i tam wesołe przyjacielskie baliki, albowiem nadszedł adwent, czas postu i umartwień. Poczują one umartwienia z okazyi zbliżających się świąt najsilniej mężowie i ojcowie rodzin, którzy, ciemiężeni przez żony i córki, pewno nie porobią takich oszczędności w budżecie domowym, jakie naprzykład porobiła Dyrekcya Towarzystwa Kredytowego miejskiego w owym tysiącu rubli[1], przeznaczonym na gratyfikacyę dla urzędników. Pożyteczna ta instytucya ogłosiła już sprawozdanie za trzeci rok swego istnienia. Szczegółową ocenę sprawozdania wkrótce poda pismo nasze czytelnikom, my zaś poprzestaniemy na uwadze, że instytucya, mimo pobożnych proroctw, a może i życzeń niektórych naszych jasnowidzących pseudo-ekonomistów, którzy przy jej założeniu chcieli odgrywać rolę Kassandry, nie tylko że nie upada, ale rozwija się coraz bardziej. Najlepszym tego dowodem jest, że kurs jej listów zastawnych podwyższył się w poró-
- ↑ Patrz Sprawozdanie Dyr. Tow. Kred. Miejsk. Annex lit. B. str. annexu 2-ga, wiersz. 11.