trzeci nakoniec wspomina o przeszłości swego pisma, i zarumieniony skromnie, musi jednakże, jak sam powiada, „oddać sobie tę sprawiedliwość, że wśród intryg i stronniczych zawiści on jeden zawsze miał dobro, i tylko dobro ludzkości na celu“.
Niechaj nas jednakże niebo ustrzeże, abyśmy mieli sądzić, że wszystko to ma coś wspólnego z reklamą. Nie! Przecie w każdym niemal prospekcie, można spotkać się ze zdaniem: „Nie cierpimy wszelkiej reklamy, jednakże etc.“ Właśnie dlatego, że wydawcy nie cierpią reklamy, dedykujemy im jej historyę. Dobrze jest poznać nieprzyjaciela.
Powiedzmy jednak prawdę, że ten hałas, sprawiony przez prospekty, ma swoją dobrą stronę. Zwraca on uwagę publiki na ruch piśmienniczy, a zachęcając, niechby nawet przesadnemi obietnicami do czytania i prenumerowania, leczy ową chorobę ze sfery patologii umysłowej, która zwie się książkowstrętem, a na którą przed niedawnymi jeszcze laty ogół nasz cierpiał potrochu. Następnie przyczynia się ten hałas zapewne niemało do podniesienia sztuki drzeworytniczej. Niedawno jeszcze staliśmy w tym względzie daleko poza naszymi sąsiadami Zachodu; dziś, jeżeli nie przewyższamy ich, to i nie dajemy się przewyższyć. Kto widział np. portret Kaczkowskiego w jednym z prospektów, ten słów tych nie weźmie za przesadę.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.