leży, że im samym w głowie się nie kręci. Dowodem takiej czci dla artystów jest i pan Laub, którego przyjazd i kilkakrotne wystąpienie tyle narobiły wrzawy, że gdyby sam Szopen zmartwychwstał i stanął widomie między nami, jeszczeby tego wystarczyło. Obecnie przyszedł właśnie czas na takie zachwyty; przyszedł muzykalny sezon zimowy, to też koncertów mamy co niemiara. Powiedziałbym nawet: „pływamy w powodzi koncertów“, gdyby nie to, że tę śmiałą uwagę robią co rok, jak zapisał, reporterowie pism peryodycznych; gdyby nie to, że forma tej uwagi co rok się powtarza. Ponieważ więc piszącemu o muzyce, a nie znającemu się na niej, trudno być oryginalnym, wolimy przerzucić się do innej sztuki pięknej, t. j. do malarstwa na tle gramatyki.
Kombinacya może wydaje się czytelnikom dość dziwną. Za pozwoleniem! przecie w starożytności gramatyka liczyła się do sztuk pięknych! Starożytni wspominają nawet, że za ich czasów gramatyka i muzyka były połączone. No, dziś jest trochę inaczej. Żaden za to ze starożytnych mędrców nie wspomina, aby gramatyka i malarstwo były kiedykolwiek rozłączone, czego smutny dowód znajdujemy w dzisiejszych czasach w salach naszego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Jest tam obraz, a raczej szereg obrazów, rysowanych kredką i przedstawiających życie artysty. Jak to tam
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.