szydła; trudno się domyśleć, czy one są tam jako ozdoba, lub też, jak dawniej w Chinach bywało, na odstraszenie złych ludzi? Na prawo i na lewo stoją dwa domki z gankami i wielkiemi oknami, które zasłonięte bywają jakąś białą materyą, zapisaną japońskimi hieroglifami. W tych domkach urządzili sobie bazar, a w nim sprzedają mnóstwo rzeczy, osobliwie zabawek dziecinnych i wachlarzy. Te ostatnie na krocie odchodzą, bo cena nader przystępna, 2 złp. każdego do nabycia zachęca; niedrogie są też jedwabne wyroby i bronzy, ale za to wszystkie „laki“, porcelana i wyroby koszykarskie są znacznie droższe. Co do waz porcelanowych, dziwić się nie można wysokiej ich cenie, bo tej wielkości żaden kraj nie wystawił. U Japończyków przyjemnie jest kupować, jest u nich uczciwość kupiecka, ceny mają stałe, nic nie spuszczają, grzecznie i chętnie pokazują swe towary; zupełnie to inaczej, jak u Turków, którzy nie mają cen stałych, a stanowią je dopiero, gdy obejrzą kupującego; im lepiej ubrany, tem cena przedmiotu wyższa dla niego, a targować się z nimi można, jak z naszymi żydkami.
Z bazarów japońskich wychodzi się nad brzeg zgrabnie wykrojonej sadzawki, którą przedziela śliczny bambusowy mostek, tak zgrabnie zrobiony, że prędzej jako cacko do oglądania, niż jako rzecz do użytku służyćby
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.